Większość z nas, hobbystów, zaczynała naukę w domu. To właśnie tu wykonaliśmy pierwszy krok – chwyciliśmy za aparat, kredki czy igłę i nitkę. Po jakimś czasie prób i błędów nasze zainteresowania urosły do rangi pasji. Kiedy warto przerwać zabawę w domu i zacząć naukę na poważnie?
Pomówmy o edukacji. Znasz moją historie: z rozsądku wybrałam studia na politechnice, a po paru latach na uczelni zdecydowałam się na jeszcze jeden kierunek studiów. Tym razem poszłam za głosem serca i wybrałam konstrukcję odzieży. To była moja najlepsza edukacyjna decyzja, bo zdobywam dokładnie tą wiedzę, którą kiedyś próbowałam zdobywać na własną rękę w domu! Z drugiej strony, ile osób nie zdecydowało się pójść w stronę swojej pasji? Dlaczego?
Chciałabyś robić lepsze zdjęcia? Marzysz, że kiedyś zostaniesz projektantką? A może makijażystką? Co robisz, żeby spełnić to marzenie? Albo inaczej, powoli – ile w ogóle możemy nauczyć się same?
Co możemy zrobić ucząc się w domu?
– hobby od samiuśkich podstaw –
Możemy sprawdzić, czy nasze zainteresowania naprawdę są pasją. W domu można spróbować niemal każdego zajęcia, często za półdarmo (przeczytaj: ile kosztuje szycie na start?). Dzięki temu nauczymy się podstaw i sprawdzimy, czy nasz zapał nie spada z biegiem czasu. To piękny etap, w którym można nauczyć się wiele o sobie.
Możemy przeczytać książki i przekopać internet w poszukiwaniu wiedzy. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że w internecie znajdziemy wszystko, ale na pewno mamy tu całkiem pokaźne źródło informacji. Dzięki nim, zwłaszcza na początku, możemy zrobić postępy bardzo szybko!
Możemy uczyć się metodą prób i błędów; wypracowywać własne metody i eksperymentować. W końcu w wielu sztukach, od szycia przez fotografię do florystyki, nie ma jedynych słusznych metod. Możemy bawić się ile dusza zapragnie!
A czego nie mamy ucząc się w domu?
– Co może dać nam nauka na poważnie, w szkole lub na kursie? –
Na początku opowiem Ci o jednym z moich marzeń sprzed lat. Chciałam projektować i sprzedawać sukienki, które będą ładne i funkcjonalne. Rysowałam pierwsze formy na wyczucie, biorąc pod uwagę to, w czym jest mi wygodnie. Nie znałam się na historii mody i innych, z perspektywy tamtej mnie, nieważnych sprawach. Próbowałam projektować tkaniny, ale ciągle niezidentyfikowane “coś” było z nimi nie tak. Nie miałam kogo spytać o opinię, bo najbliżsi uważali, ze wszystko jest ładne. Jak zwykle ;)
Sprawa szła całkiem nieźle póki nie zaczęłam zastanawiać się nad rozwojem biznesu: kto będzie szył moje sukienki, skąd wezmę dobre tkaniny w hurtowej ilości, jak zakłada się firmę? Poczułam ogrom swojej niewiedzy i po pewnym czasie straciłam motywację.
Okej, wracając. Czego nie da się zrobić w domu?
W domu nie poznamy opinii eksperta. Ucząc się w szkole lub na kursie mamy dostęp do specjalisty w swojej dziedzinie, który może skomentować nasze prace i doradzić, co trzeba poprawić. Niektórzy nauczyciele mają dar wyciągania z ludzi tego co najlepsze – mogą ukierunkować nas na dział, który będzie dla nas najbardziej interesujący.
W domu nasza opinia jest jedyną słuszną i nie znamy cudzej perspektywy. W szkole, poznając nowych ludzi, poznajemy też inne punkty widzenia, inne estetyki, uczymy się sprawdzonych przez nich trików.
W domu nie pozyskamy bardziej zaawansowanej wiedzy. Pokuszę się o stwierdzenie, że każdy hobbysta, który regularnie uczy się swojego hobby, w pewnym momencie znacznie zwalnia. Miałam tak jeśli chodzi o konstrukcję, techniki szycia i fotografię. Na pewnym poziomie zaawansowania dochodzi się do momentu, w którym coraz trudniej znaleźć nowe informacje w sieci czy w książkach.
W domu nie mamy społeczności. To według mnie najważniejszy punkt! Nic nie zastąpi kontaktu z żywym człowiekiem, który ma te same pasje. Fora internetowe są tylko namiastką tego, co da się zdziałać wspólnie w realu. Można uczyć się razem, pytać i – przede wszystkim – motywować, gdy nadchodzi kryzys. Uczenie się w grupie daje motywację i nie pozwala zostać w tyle.
Same możemy przeczytać książki i przekopać cały internet. Nie mamy jednak opinii specjalisty i obecności drugiego człowieka, który zmotywuje do dalszej pracy.
Podstawy tego, co się robi i kocha, warto mieć solidne. Dlatego właśnie z całego serca kibicuję osobom, które wybrały kierunek edukacji związany z pasją. Nie ważne, czy chcą przekuć pasję w zawód czy po prostu lubią zdobywać nową wiedzę – myślę, że oba powody są tak samo ważne!
U mnie, po porażce na polu projektowania, pojawiło się zamiłowanie do konstrukcji. Wiedziałam, że tym razem muszę poświęcić się temu w pełni i nie odpuszczać. Zaczęłam od zakupu książek, bo internet w tym temacie świeci pustkami. Nie wszystko potrafiłam zrozumieć sama. W kilku książkach znalazłam błędy. I to był moment przełomowy, w którym poczułam, że muszę uczyć się nie z książki, tylko od osoby. Od specjalisty, którego mogę zamęczyć dziesiątkami pytań. Najpierw poszłam na dwutygodniowy kurs konstrukcji, teraz chodzę na studia w Krakowskich Szkołach Artystycznych. Dowiaduję się ogromu rzeczy, których nie nauczyłabym się sama, nawet z książką i internetem.
Ten wpis powstaje we współpracy z Krakowskimi Szkołami Artystycznymi,
w których sama uczę się od pół roku i jestem na tyle zadowolona z mojej edukacji, że z przyjemnością polecam! Rekrutacja w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru trwa do końca września, a studia (dzienne i zaoczne) rozpoczynają się w październiku. Jeśli zdecydujesz się na naukę w SAPU i za parę lat będziesz świetnym projektantem, nie zapomnij o mnie. Bo ja będę świetnym konstruktorem :)
Spójrzmy na mnie sprzed lat. Co mogłoby uratować moje marzenie o zostaniu projektantką? Myślę, że mógłby mnie poratować tylko kontakt z branżą lub regularna nauka podjęta w odpowiednim czasie.
Przypuśćmy, że wybrałabym właśnie SAPU – Szkołę Artystycznego Projektowania Ubioru działającą jako część KSA. Mogłabym zdecydować się na naukę po angielsku, co pomogłoby mi w przyszłości otworzyć się na zachodnie rynki. Na projektowaniu ubioru, rysunku i historii sztuki nauczyłabym się więcej o proporcjach. Na projektowaniu tkanin dowiedziałabym się, co jest nie tak z moimi wzorami, a dzięki materiałoznawstwu dobrałabym odpowiednie tekstylia. Pod koniec studiów zaczęłabym zajmować się rozkręcaniem biznesu, w czym pomogłyby mi przedmioty takie jak marketing mody, PR, promocja marki w social mediach i przygotowanie biznesplanu.
Nauczyłabym się też wielu innych rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia – na przykład projektowania obuwia (kosmos!) i konstrukcji ubioru. Być może już wtedy odkryłabym, że ciągnie mnie w stronę konstrukcji. (A być może teraźniejsza ja faktycznie byłaby projektantką prowadzącą sklep z wygodnymi sukienkami? Kto wie!)
Mam teraz pytanie do każdej z Was z osobna.
Jeśli nie zaczęłaś edukacji związanej z ukochanym hobby, co Cię powstrzymuje? To nie motywująco-nakazujące pytanie – po prostu chcę wiedzieć, co jest dla Ciebie przeszkodą. Wierzę, że są tu tylko rozsądne kobiety. Musisz mieć racjonalny powód ;)
A jeśli w którymś momencie postanowiłaś edukować się w wymarzonym kierunku – może opowiesz o tym w komentarzu? Nie ważne, czy jesteś projektantką, florystką czy programistką – dawka motywacji od Ciebie na pewno się przyda!
/ Zostańmy w kontakcie – zapraszam na facebooka, bloglovin, instagram i snapa @joulenka /