Większość z Was z pewnością wie, że istnieją różne rodzaje igieł do maszyn domowych. Ale czy wiecie, czym różnią się one między sobą? Propozycja firmy Grofes na zrobienie czegoś fajnego z igłami zbiegła się w czasie z moją decyzją, że czas wziąć temat igieł pod lupę. Zapraszam Was na test, jakiego jeszcze w internecie nie było. Zobaczycie różnice gołym okiem!
Jako rasowy leniwiec trójpalczasty jeszcze niedawno używałam tylko jednej igły – uniwersalnej dziewięćdziesiątki, którą szyłam i cienkie tkaniny i zbite dzianiny. Irytowały mnie już jednak pozaciągane jedwabie – jak to jest, że o jakość materiału dbałam zawsze, a zadbanie o jakość szwu odwlekałam całe wieki? Nie mam pojęcia ;)
Igłami dobranymi do materiału szyję już od ponad miesiąca i jestem zachwycona zmianami na lepsze, które udało mi się zaobserwować. Po krótkiej zabawie, uszyciu sukienki i paru drobiazgów, przyszedł czas na testy z prawdziwego zdarzenia.
Jak przeprowadziłam testy?
Żeby wprowadzić systematykę, każdą igłę zestawiałam z igłą uniwersalną o tej samej grubości. Igły są porównywane jeśli chodzi o kształt wierzchołka i działanie na materiale. Wnioski najpierw wyciągałam sama, ale żeby było jak najbardziej rzetelnie, pokazywałam nieopisane próbki osobom niewtajemniczonym i prosiłam o wskazywanie różnic. Co ciekawe, czasem znajdowali ich więcej niż ja! ;)
Z początku bałam się, że przy teście nie znajdę różnicy między igłami dopasowanymi do materiału a uniwersalnymi. Po pierwszych paru próbach wątpliwości zniknęły zupełnie. Różnica jest słyszalna i widoczna gołym okiem. Z resztą, sami ją zobaczycie ;) Ach, a dlaczego słyszalna? Już tłumaczę.
Co robi dobrze dobrana igła?
Odciąża maszynę
Dobrze dobrana igła łatwiej przechodzi przez materiał, czyli odciąża silnik maszyny. Po odpowiednim dobraniu igły maszyna wkłuwa się przy użyciu mniejszej siły i zwyczajnie działa ciszej. Pierwsze wrażenie przy testach to zdziwienie, że moja maszyna może chodzić aż tak cicho! Myślę, że silnik maszyny odwdzięczy się za to dłuższym żywotem ;)
Minimalizuje zniszczenia materiału
Igła do jedwabiu przebija się tworząc minimalny otwór i nie zaciąga włókien. Igła do dzianin z kolei zupełnie nie uszkadza oczek, ponieważ dzięki mocno zaokrąglonemu wierzchołkowi znajduje drogę między nimi. Zniszczenia można ograniczyć niemal do zera, dzięki czemu materiał wygląda lepiej, a szwy są mocniejsze.
Dobrze, a teraz do rzeczy. Firma Grofes, we współpracy z którą powstał ten post, od lat tworzy rewelacyjnej jakości szpilki. Ostatnio została też oficjalnym dystrybutorem igieł marki Beissel. Właśnie te igły biorę dziś pod lupę ;)
WIELKI TEST IGIEŁ
– czyli różne rodzaje igieł do maszyn domowych pod lupą –
W jakościowym szyciu liczą się detale – nawet subtelna zmiana podczas szycia może spowodować dużą różnicę w wyglądzie i wytrzymałości gotowej rzeczy.
Przy zdjęciach zwracajcie uwagę na kształt, nie sugerujcie się odblaskami, które mogą minimalnie zafałszowywać obrys igły. Weźcie też pod uwagę, że powiększenia są ogromne – wierzchołek igły ma promień rzędu dziesiętnych części milimetra! Zdjęcia rozprutego szwu są w większości robione pod światło, żeby łatwiej było dostrzec otworki tworzone przez igły. Polecam dokładnie przyjrzeć się zdjęciom w powiększeniu, tam najlepiej widać różnicę!
Igła do jedwabiu (i innych mikrowłókien)
To igła, która przyda się do materiałów o bardzo cienkim włóknie i dużej gęstości. Igła ma najbardziej ostry czubek spośród wszystkich testowanych, dzięki czemu wycina (nie wyrywa) w tkaninie najmniejszy możliwy otwór. Materiał jest naruszony w minimalnym stopniu, a sąsiednie włókna pozostają nietknięte, dzięki czemu szew jest wytrzymalszy. Jeśli macie problem z rozchodzącymi się szwami w letnich bluzkach – oto rozwiązanie!
Na zdjęciu widzicie cieniusieńki, ale gęsty jedwab, do którego dobrałam igłę o grubości 70. Dziurki pozostawione po igle do jedwabiu są prawie niewidoczne. Dla porównania dwie siedemdziesiątki zestawiłam jeszcze ze standardową dziewięćdziesiątką – dacie wiarę, ze wiele osób (w tym ja niedawno) aż tak bardzo niszczy materiał przy szyciu? ;)
To właśnie przy tej igle zdziwiło mnie, że maszyna jest w stanie szyć aż tak cicho. Igła do jedwabiu jest “do jedwabiu” tylko z nazwy, bo sprawdzi się przy wszystkich cienkich włóknach. Dlatego jej alternatywna nazwa to igła do mikrofazy/mikrowłókien/mikrotexu. Ta igła to mój osobisty faworyt, bo większość materiałów, z których szyję, to jedwabie, cieniutkie wiskozy i inne delikatne włókna. Zaryzykuję stwierdzenie, że każdy szyjący letnie ubrania powinien zainteresować się tą odmianą igieł ;)
Igła do dzianin (jerseyu)
Igła jest opisana jako ballpoint – na samym czubeczku ma kulkę o największym promieniu wśród testowanych przeze mnie igieł. Dzięki temu kształtowi igła nie przebija włókien, tylko przesmykuje się i znajduje drogę między oczkami. Sprawdzi się na dzianinach t-shirtowych, ale szczyt swoich możliwości ujawni przy luźniejszych splotach.
W tym właśnie przypadku można powiedzieć, że igła niemal nie narusza materiału. Może zdarzy jej się raz na jakiś czas natrafić na włókno, ale przy dobrym dobraniu rozmiaru nie powinno się to dziać. Widać to z resztą po zbliżeniu na wypruty szew – igła do dzianin zrobiła może dwie dziurki, podczas gdy ta uniwersalna – około ośmiu (trudno określić to ze stuprocentową pewnością, bo materiał jest dość rzadki i wszędzie możemy dostrzec większe i mniejsze otworki).
Różnicę w działaniu igły do dzianin i igły uniwersalnej najmocniej odczułam w dźwięku maszyny – to jakby porównać krojenie miękkiego masła z rwaniem sałaty. Gdyby silnik mojej maszyny mówił, na pewno podziękowałby za tę igłę i lekkość jej działania ;)
Igła do stretchu
Igła do stretchu ma znacznie węższe, smuklejsze ostrze od tej uniwersalnej. Ma też dużo bardziej precyzyjną, choć niewielką kulkę, która jest w stanie przecisnąć się przez ciasne oczka stretchu.
W tym wypadku różnicę widać i słychać jeszcze mocniej niż przy dzianinach. Stretch ma to do siebie, że jest bardzo zbity, przez co igła uniwersalna co uderzenie natrafia na włókno, a maszyna dudni przy każdym wbiciu. Zwróćcie uwagę, że igła do stretchu zostawiła na materiale tylko ciemniejszy pasek i nie zrobiła ani jednej dziurki!
Igła do jeansu
Igła do jeansu ma bardziej smukłe ostrze od uniwersalnej. Sam wierzchołek jest dodatkowo ścięty. Właśnie dzięki temu igła może przebić się precyzyjnie nawet przez grubszy materiał. Po zdjęciach widać, że przy użyciu tej igły powstają dużo mniejsze otworki w materiale. W wyglądzie szwu różnicy praktycznie nie ma (możliwe, że szew szyty uniwersalną igłą minimalnie się marszczy). Ale wiadomo – mniejszy otworek oznacza wytrzymalszy, mniej rozchodzący się szew. I ta wytrzymałość w przypadku ubrań z jeansu, często używanych w ekstremalnych warunkach, jest bardzo ważną cechą! ;)
Igła do skóry
Myśleliście, że igły różnią się tylko kształtem ostrza? O nie, jest jeszcze masa innych, ważnych parametrów! Przy igle do skór bardzo ładnie widać profil ostrza, który ma kształt równoległoboku – jest mocno ścięty w porównaniu z regularnym, lekko okrągłym ostrzem igły uniwersalnej. Dzięki temu w skórze powstaje kanciasta dziurka, która powoduje lekkie, ozdobne pochylenie ściegu. Przyjrzyjcie się swoim skórzanym ubraniom czy butom – jest szansa, że dostrzeżecie drobne pochylenia w różnych rodzajach przeszyć ;)
Zauważyłam, że dzięki kanciastemu profilowi igły skóra jest nacinana, a nie rozrywana. Dlatego właśnie materiał nie naciąga się w pobliżu nakłucia i szew jest regularny. Igła uniwersalna sprawia, że skóra rozrywa się bardzo nieregularnie i szew może pochylać się raz w jedną, raz w drugą stronę, przez co wygląda na krzywy.
Inne igły, o których istnieniu warto wiedzieć
Wiedzieliście, że istnieją igły samonawlekające dla niedowidzących? Ja nie miałam pojęcia, ale to rozwiązanie jest genialne w swej prostocie (popatrzcie na zdjęcia niżej) i planuję podrzucić je mojej babci ;) Oprócz testowanych przeze mnie igieł jest jeszcze cała masa innych rodzajów – igły do metalicznych nici, do mereżki, do haftu czy do pikowania. To nie są moje tematy, ale zawsze warto wiedzieć, jakie są możliwości.
Testowałam igły Beissel, ale oczywiście nie jest to jedyna marka igieł na świecie. Te igły biją jednak konkurencję na głowę stosunkiem jakości do ceny. Są cenione w całej Europie i jak na niemiecką markę przystało mają masę atestów – w tym taki, który zapewnia, że każda igła bez szwanku przejdzie dwadzieścia tysięcy wkłuć!
Wszystkie te igły mają standardowe półpłaskie mocowanie, dzięki czemu będą pasować do wszystkich maszyn domowych takich jak Łucznik, Singer czy Husqvarna. (Dopiero wybierasz maszynę? Rzuć okiem na moje zestawienie modeli dla początkujących.)
Pamiętajcie, że Grofes to nie tylko dystrybutor igieł, ale też wytwórca tych najlepszych szpilek. Poza tym w sklepie znajdziecie znikające pisaki, miarkę krawiecką do przyklejenia na biurko (mój faworyt!) i wiele innych przydatnych akcesoriów. Ceny są dużo niższe niż w pasmanteriach, bo kupujecie u źródła, bez pośredników ;)
Mam nadzieję, że zestawienie i test igieł maszynowych wyjaśniły Wam sens ich używania. Koniecznie dajcie znać, czy dostrzegacie różnice, o których piszę ;) Jeśli dobrze dobranych igieł używacie już długo, napiszcie proszę, czy pamiętacie, co spowodowało u Was chęć zmiany?
/ Zostańmy w kontakcie! Zapraszam na facebooka, bloglovin, instagram i snapa @joulenka /