Po tym jak mój telefon został siarczyście spoliczkowany przez Panią Podłogę, musiałam posłużyć się czymś zastępczym. Tak się złożyło, że jedynym dostępnym sprzętem przez pierwszy dzień po przykrym zdarzeniu  było to:

 

I z całą moją miłością do antyków i szacunkiem do starych Nokii, korzystanie z tego to bardzo traumatyczne przeżycie. Oprócz oczywistych zalet – legendarnego snejka i fenomenalnego memory – wszystko w tym sprzęcie to wiecznie działająca tragedia. Kiedyś zachwycałam się jego prostotą. Teraz widzę, że te guziki wciska się z gracją i lekkością słonia. Cofam wszystko, co powiedziałam o moim umarłym telefonie. Od tego nawet kalkulator jest lepszy.
Wbrew moim staromodnym upodobaniom, nowe nie jest takie złe. Póki działa.***
Poznajcie skrawki – nową serię krótkich przemyśleń, uwag i zdarzeń z życia. Dobrze widzicie – to post z numerem 4. Poprzednie będą dostępne na nowym blogu, na wordpressie. Szablon już jest dopieszczany, powoli przyzwyczajajcie się do końcówki .pl :)