Cześć! W szkole uczę się od specjalistów, którzy na co dzień pracują dla marek odzieżowych. Wielu znajomych uczniów też pracuje w tej branży. Dzięki temu poznaję świat ubraniowego biznesu od drugiej strony, zza kulis. Opowiem Wam dziś o kilku kwestiach, które zaskoczyły mnie w przemyśle odzieżowym.
Dlaczego chcę się tym z Wami podzielić i piszę tytuły rodem z portalu plotkarskiego? Na mnie samej te ciekawostki wywarły duże wrażenie – niektóre w pozytywnym, inne w negatywnym sensie. Dzielę się nimi z koleżankami przy herbacie, dlaczego więc nie miałabym opowiedzieć Wam? ;)
Na początku muszę poruszyć ważną sprawę. Czytajcie te podpunkty raczej jako ciekawostki niż jako fakty oczerniające przemysł odzieżowy. Wiele ze złych zachowań marek można zrozumieć, jeśli postawimy się po stronie dobra firmy. Marki szukają oszczędności, ponieważ klientom zależy na szybkich, bezbolesnych dla portfela zakupom. Konkurencja jest coraz większa, a społeczeństwo żąda nowych produktów kilka razy w sezonie. Dlatego właśnie wiele procesów przebiega bardzo na skróty i bardzo po kosztach. Nie mówię, że takie zachowania należy popierać. Warto po prostu wczuć się i zrozumieć, co i dlaczego robi druga strona. przemysł odzieżowy jest ciężkim kawałkiem chleba.
Nie będę podawać przykładów firm, które dopuszczają się złych praktyk. Musimy pamiętać, że mimo naszej całkiem niezłej relacji, wciąż jesteśmy w internecie, a nie na kameralnym spotkaniu. Tu można bardzo łatwo rozpętać burzę, nawet jeśli się tego nie chce. Dlatego ważę słowa i wszystkie przykłady złych praktyk podam bezimiennie.
Z przyjemnością wymienię za to marki, o których mam pewność, że wciąż robią dobre rzeczy. Tę wiedzę warto rozpowszechniać!
Jesteście już przygotowani? Uf, lecimy z tym!
Przemysł odzieżowy: 7 ciekawostek i grzeszków
1/
Wiecie, na czym często polega praca konstruktora? Klient przywozi konstruktorowi ubrania od konkurencji, których model należy skopiować. Tak, skopiować! Czasem można usłyszeć “skopiuj tę koszulę, tylko zmień kołnierzyk” albo “przedłuż trochę dół”. Zdarza się, że ubrania do skopiowania przychodzą z… metką. Dzięki temu doskonale wiesz, kogo kopiujesz.
2/
Bardzo wiele luksusowych marek zachodnich, na przykład włoskich, szyje w Polsce, bo oferujemy bardzo tanie i jednocześnie dobre jakościowo usługi. Wciąż mamy wiele dobrych szwaczek, które uprawiają swoje zawody od wielu lat i spisują się wyśmienicie! Dobre szycie nie idzie jednak w parze z solidnym wynagrodzeniem.
Przykładowo – odszycie spodni garniturowych może kosztować 25 złotych, a marynarki – 80 złotych. Ta kwota rozkłada się na kilkanaście procesów takich jak krojenie i przyszywanie guzików. Każda z akcji jest wykonywana przez kogoś innego, dlatego na jedną szwaczkę przypada przydział około złotówki za jedne spodnie. Taki garnitur może kosztować potem powyżej 2000 euro, a więc usługa szycia to niecałe 1,5% ceny końcowej produktu.
Tu dodam coś od siebie – to jedyny punkt, który ani mnie nie złości, ani nie weseli, tylko zwyczajnie smuci. Solidne szycie wymaga lat nauki, a szwaczki, które szyją drogie ubrania, mogą przez całe życie nie zobaczyć dwóch tysięcy złotych wynagrodzenia miesięcznie. Niewiele możemy w tym zmienić. Możemy jedynie docenić krawcowe, bo z nimi mamy styczność. Nie warto wykłócać się, że 15 złotych za wymianę zamka w spódnicy, która kosztowała 30 złotych, to za dużo. To ta spódnica była zbyt tania.
3/
Mówi się, że włoskie materiały są najlepsze i pod wieloma względami to najprawdziwsza prawda. Lepiej jednak nie polegać na haśle “włoska wełna”. Dobry krawiec odmówi szycia garnituru czy płaszcza z wełny pochodzącej z tamtego klimatu. Dlaczego? Przyczyną jest wilgotność powietrza, która w Polsce jest zupełnie inna. U nas ubrania uszyte z włoskiej wełny puchną, przez co tracą formę. W naszych warunkach świetnie sprawdza się za to wełna ze Szkocji!
Bardzo podobna zasada tyczy się skór, na przykład w tapicerkach samochodowych. O ile nie są rewelacyjnie przygotowane, mogą puchnąć lub pękać w zależności od klimatu. Za to właśnie uwielbiam materiały – tak wiele zależy tu od detali!
4/
Bardzo wiele marek, łącznie z tymi z wyższych półek, podrabia tkaniny. Pierwszą dostawę materiału zamawia się od producenta, a następnie wysyła próbki do tańszych fabryk z poleceniem skopiowania struktury, właściwości i składu materiału. Nie muszę chyba wspominać, że materiał mocno traci na jakości, prawda? Tym właśnie sposobem w ramach jednego modelu można trafić na garnitur, który przetrwa lata oraz na taki, którego materiał zniszczy się po kilku założeniach.
5/
Przekręcające się nogawki w spodniach – kto zna ten problem? Zaraz wyjaśnię Wam, z czego to wynika! Przy szyciu ubrań ważne jest coś, na co mówi się “nitka prosta”. Na większości form mamy wyrysowaną linie, wzdłuż której powinna iść nitka w tkaninie. W spodniach nitka prosta idzie wzdłuż nogawki, bo materiał wzdłuż nitki nie naciąga się. Szablon do cięcia powinien być ułożony tak, by oznaczenie nitki prostej pokrywało się z nitką na materiale.
Niektóre marki chcą jednak oszczędzić materiał, którego przy takim krojeniu spodni dużo się marnuje. Dlatego właśnie wykrawają też nogawki nie trzymając się nitki prostej. Tkanina cięta pod skosem rozciąga się i łatwo zmienia formę, dlatego nogawki zaczynają się przekręcać. Jedynym rozwiązaniem, które możemy stosować, jest potuptanie sobie w przymierzalni i sprawdzenie, czy nogawka się przekręca. Jeśli tak się dzieje – spodnie były oszczędnie cięte ze skosu. Pozostaje nam przetestować inną sztukę ;)
Dopisek – wiadomość od czytelniczki Magdy: “czasami stosowane są w takich przypadkach dodatkowo specjalne preparaty “trzymające” formę tkaniny. Wada wychodzi na jaw dopiero po pierwszym praniu.”
6/
Szycie garniturów na miarę w sieciówkach jest wojną z wiatrakami – czasem trzeba wykłócić się o to, żeby ewidentnie odstający materiał na pośladkach czy niewygodny krok zostały dopasowane, ponieważ te poprawki wymagają zmiany w formach odzieżowych. Ponoć jedyną polską sieciówką, która wciąż robi dobre garnitury na miarę, jest Próchnik. Jest też rewelacyjna polska szwalnia, w której dalej przestrzega się klasycznych procedur – nazywa się ResConfex. Oprócz tego zostają krawcy z fachem w ręku, których jeszcze na szczęście kilku w Polsce znajdziemy :)
7/
Dla równowagi – coś dla Pań! W naszym przypadku zdecydowanie trudniej jest znaleźć ubrania z dobrego materiału, które świetnie leżą i są rewelacyjnie odszyte. Przykładem polskiej marki, która dobrze nam szyje, jest Deni Cler. Niech nie zmyli Was dopisek “Milano” – marka od wielu lat jest częścią grupy Vistula!
Które ciekawostki najbardziej Was zaskoczyły?
PS: zdjęcie przedstawia barceloński oddział sklepu & Other Stories, o którym zza kulis nie wiem nic. Jest po prostu bardzo ładnym sklepem ;)
Marzysz o szyciu, ale nie wiesz, jak się za to zabrać? Sprawdź tego ebooka i zacznij szyj bez zniechęceń i frustracji!
/ Zostańmy w kontakcie – zapraszam na facebooka, bloglovin, instagram i snapa @joulenka /