To, czym teraz martwisz się najbardziej, jest najmniej istotne.
Masz właśnie najdłuższe wakacje w życiu. Zasługujesz na odpoczynek, ale niech zgadnę – co chwilę słyszysz pytanie “i co teraz?”, “czy wybrałeś już kierunek studiów”?
Pamiętam, co czułam kończąc liceum – byłam piekielnie przestraszona. Nie wszyscy wiedzą od zawsze, czym chcą się zajmować w życiu. Ja wiedziałam, że lubię bardzo dużo rzeczy: fotografię, szycie, podróże, proste ubrania. Żadna z tych rzeczy nie brzmiała jak sposób na karierę zawodową. A jednak każda w jakiś dziwny sposób się nią stała.
Być może Ty też jesteś przestraszony. I to nie maturą, tylko tym, że teraz już całe Twoje życie zależy od Ciebie, bo od teraz Ty wybierasz swój kierunek rozwoju. Ja po maturze myślałam, że właśnie muszę podjąć tę jedną decyzję, która zaważy na całej mojej przyszłości. Jeśli też tak myślisz, to mam ochotę Cię przytulić i powiedzieć “Spokojnie, to nieprawda – studia wcale nie są aż tak istotne. A już na pewno nie stoją na pierwszym miejscu.”.
Wiesz, czemu tak myślę? Bo w szkole nie wiedziałam nawet o istnieniu zawodów, które teraz wykonuję! Wszyscy wiemy, że prawnik, architekt czy lekarz muszą skończyć studia, ale co z całą resztą? Co jeśli masz wiele zainteresowań? Co jeśli jesteś gdzieś pomiędzy?
Coś idzie nieszablonowo, albo nie po Twojej myśli? Teraz to własna droga, a nie przegrana
W szkole, gdy ktoś obleje rok, jest postrzegany trochę jak przegrany. Większość rówieśników idzie łeb w łeb przez lata edukacji i każda odchyłka od normy budzi niepokój. Po skończeniu liceum to wszystko się zmienia.
Kończysz szkołę, i co teraz robią rówieśnicy?
Ktoś postanowił zrobić sobie rok przerwy i pracować? Super – nabierze praktycznego doświadczenia, złapie dystans i na spokojnie przemyśli, czy warto uczyć się na poziomie akademickim. Paradoksalnie ten rok może zaoszczędzić mu kawał życia – mógł pójść na nie do końca dobrane studia i za pięć lat stwierdzić, że nie wie, po co mu to było.
Ktoś po roku chce rzucić studia lub zmienić kierunek? Też fajnie – to znaczy, że powoli orientuje się, co chciałby robić w życiu! Reaguje, a nie czeka na tytuł, po którym będzie tak samo czekać na pracę. Tworzy swoją własną drogę.
Wiesz, że gdybym biernie przeleciała przez studia i czekała na pracę, byłabym w tej chwili optometrystką, a Ty mógłbyś przyjść do mnie na badanie wzorku? Optometrysta to bardzo ważny zawód, ale kompletnie niedopasowany do mojej osobowości! A wiesz, czemu w ogóle poszłam na takie studia? Chodź, opowiem Ci moją historię…
Moja (własna) droga
Pamiętam, ile razy płakałam ze strachu przez to, że po maturze trzeba wybrać studia. Ostatecznie wybrałam kierunek metodą odrzucenia wszystkich innych: padło na Optykę, bo interesowałam się fotografią, a na tym kierunku był jeden przedmiot o tej nazwie. Wtedy nikt nie powiedział, że skoro interesuję się robieniem zdjęć, mogę pójść do szkoły fotograficznej. Grzeczne dzieci po mat-fizie – i to jeszcze w mojej szkole, która w tamtym roku była na szczycie ogólnopolskiego rankingu – szły na politechnikę.
Studia mnie nudziły, dlatego postanowiłam przejąć inicjatywę. Mój chłopak dołączył już do koła, które budowało łaziki marsjańskie na studenckie konkursy, więc stwierdziłam, że ja też spróbuję tam podziałać. Nie mieli nikogo, kto robiłby zdjęcia, a ja mogłam się tym zająć!
Szybko okazało się, że projekt łazikowy potrzebuje znacznie szerszej pomocy – trzeba było przerobić logo, postawić porządną stronę internetową, robić zdjęcia reportażowe z prac i wstawiać je na bloga, założyć i prowadzić stronę na Facebooku. Robiłam to wszystko dochodząc metodą prób i błędów do rozwiązań, które wydawały mi się dobre.
Po paru miesiącach zespół mechaników wpadł na pomysł wykonania bardzo nietypowych kół, które miały być wypełnione granulatem i… USZYTE. Zajęłam się tym. Szyłam koła do łazika na mojej pierwszej maszynie, Silvercreście z Lidla, która już ledwo dawała radę z tak mocnym materiałem i nićmi do jeansu.
Po paru miesiącach, w maju 2013, otrzymałam pierwszą nagrodę za moje starania – wraz z zespołem pojechałam na konkurs do Stanów, na pustynię w Utah! Łazik zajął drugie miejsce. Uczyłam się wtedy, czym jest praca zespołowa i że wcale nie trzeba jeść ani spać, gdy ma się silny zespół i wspólny cel.
Rok później podobny konkurs wygraliśmy. Dwa lata później, gdy konkurencja była już dużo większa – zajęliśmy trzecie miejsce. Dzięki aktywności studenckiej zjeździłam kawał świata, w tym USA, Kanadę i pół Europy.
Po trzech latach zabawy w łaziki stwierdziłam, że czas zrobić coś innego. Prowadziłam już tego bloga i wiedziałam, że chciałabym uczyć się konstrukcji ubioru. Znalazłam dwutygodniowy kurs wakacyjny, który tak mnie wciągnął, że zapisałam się do półtorarocznej szkoły weekendowej! Znalazłam też praktyki w agencji kreatywnej, w której zajmowałam się tym, czym w kole naukowym, ale mogłam uczyć się od znacznie bardziej doświadczonych osób. Praktyki i potem pracę dostałam jednak głównie dlatego, że… prowadziłam estetyczny instagram! Jakoś tak wyszło, że studia poszły w odstawkę, dziekanka goniła dziekankę. Ostatecznie nie wróciłam na Politechnikę.
Rok temu pomogłam mężowi stworzyć kampanię kickstarterową, założyłam własną działalność, stworzyłam kurs szycia online i pierwszy ogólnodostępny wykrój. Po tych wielu latach zastanawiania widzę swoją ścieżkę zawodową trochę wyraźniej, ale jestem pewna, że jeszcze nie raz zdziwię się tym, co będę mogła robić.
Czym zajmuję się teraz zawodowo? Prowadzę tego bloga – większość tekstów powstaje z mojej inicjatywy, ale dostaję wynagrodzenie za każdy wpis, który powstaje we współpracy z marką. Prowadzę kursy szycia online, tworzę kolejne kursy i wykroje. Strategicznie wspieram robotyczną firmę mojego męża. Czasem realizuję zlecenia fotograficzne. Od niedawna wynajmujemy też nieruchomość. I gdy ktoś pyta, kim jestem z zawodu, robię długą pauzę na zastanowienie się. Bo czym w ogóle jest zawód? Czy muszę w ogóle być KIMŚ JEDNYM z zawodu?
Przykłady osób, które też poszły własną drogą
Tak sobie myślę, że być może dodają Ci odwagi przykłady paru osób, które znalazły bardzo nietypowe sposoby na siebie. To są ludzie, których znam i których działalność podziwiam. Nie wszyscy mają blogi, więc pojawią się tu tylko z imienia :)
Dorota.
Jedyne, co wiedziała od zawsze, to to, że chce zajmować się inżynierią kosmiczną. Studiowała Automatykę i Robotykę, ale to nie było do końca to. Na drugim stopniu z wielkimi obawami zmieniła kierunek na Mechanikę i Budowę Maszyn. W międzyczasie brała udział w bardzo wielu konkursach, udzielała się w kołach naukowych: budowała łaziki, wymyślała misje kosmiczne, realizowała loty stratosferyczne. Dzięki swoim umiejętnościom została członkiem analogowej misji kosmicznej – takiej próbnej, naziemnej. Wysłała swój wiercący moduł rakietowy w kosmos, a potem stwierdziła, że skoro zajmuje się górnictwem kosmicznym, fajnie będzie skończyć roczną podyplomówkę z górnictwa. Co robi teraz? Pracuje w Europejskiej Agencji Kosmicznej, uczestniczy w treningach prawdziwych astronautów i bardzo możliwe, że astronauci na księżycu będą korzystać z narzędzi jej projektu.
Szymon (aka druga połowa mojego mózgu)
Zaczął studiować Mechanikę i Budowę Maszyn, ale jeszcze nie skończył nawet pierwszego stopnia. Bardziej niż kierunek liczyło się dla niego koło naukowe – był głównym konstruktorem studenckiego łazika marsjańskiego. W czasie wolnym rozkładał na części samochody i… moje maszyny do szycia;) Co robi teraz? Mimo braku dyplomu, w tym roku wykładał na jednej z politechnik jako “osoba z przemysłu kosmicznego”. Założył firmę, która buduje roboty mobilne i sprzedała już ponad 40 łazików na cały świat. Właśnie dziś będzie prezentował swój pomysł na biznes przed 250 potencjalnymi inwestorami. Dla mnie jest totalnym wizjonerem, brak papieru w niczym mu nie przeszkadza!
Katarzyna.
Chciała być prawniczką i grzecznie skończyła studia, a potem drugie studia i aplikację – to jest jeden z tych zawodów, w których nie da się inaczej. Aplikacja (żeby mieć prawo występowania przed sądami) tak bardzo ją wymęczyła, że obiecała sobie, że po 10 latach studiów niczego już nie będzie się uczyć formalnie, przez kursy czy w szkołach. Resztę wiedzy, z której korzysta w swoich wielu zawodach, zdobywała sama. Co robi teraz? Prowadzi własną kancelarię, ale oprócz tego ma sieć biur coworkingowych, inwestuje w nieruchomości i prowadzi bloga o minimalizmie – simplicite.pl.
Joanna.
Jesteśmy sumą naszych doświadczeń, wypadkową napotkanych ludzi. Każde nowe zainteresowanie, każda znajomość, każda przeczytana książka ma wpływ na to, co myślimy, co chcemy i co będziemy robić. Wybór oficjalnej ścieżki edukacji to tylko jedna ze składowych całej układanki. Jeśli będziemy słuchać własnej intuicji, to na horyzoncie pojawią się opcje, o których istnieniu wcześniej nie wiedzieliśmy!
I tego właśnie Ci życzę, drogi maturzysto – spokoju, że podążasz za intuicją. Jeśli interesuje Cię dużo rzeczy – rób wszystko, w końcu coś się z tego wyklaruje. A jeśli zmienisz zdanie, po prostu pójdź w nowym kierunku:)
Maturzysto, ściskam i gdybyś szukał pomysłu na siebie – możesz zobaczyć listę ponad 250 hobby, które mogą, ale nie muszą wpłynąć na Twoją karierę zawodową. A jeśli masz już swoje ukochane hobby, nie zaniedbuj go nawet w tych intensywnych, maturalnych chwilach :)
Ania z bloga studenckiego Blue Kangaroo wymyśliła też świetną akcję – #CoPoMaturze – warto śledzić zdjęcia i wpisy pojawiające się w hashtagu, bo opisują konkretne historie i różne kierunki studiów:)
A do wszystkich już-nie-maturzystów kieruję prośbę – może opiszecie z skrócie Wasze zawodowe ścieżki, w komentarzu pod tym wpisem lub właśnie w hashtagu #CoPoMaturze? Myślę, że możecie tym bardzo pomóc :)