Dla przypomnienia – 5 piece wardrobe to eksperyment, który może pomóc ulepszyć zawartość Twojej szafy. Przez pół roku możesz kupić 5 elementów garderoby: ubrań, butów czy torebek. Rezygnujesz z zachcianek, włączasz precyzyjne planowanie. Robisz dokładne oględziny tego, co masz i jeszcze dokładniejsze tego, co chcesz mieć. Dobra wiadomość dla przestraszonych: do magicznej piątki nie wlicza się baza: niewymyślne t-shirty, skarpetki itp. Aż tak nie szalejemy ;)
Więcej o 5 piece pisałam przy okazji planowania własnego eksperymentu [francuska koncepcja sezonowej szafy] i przy podsumowaniu po sześciu miesiącach [5 piece wardrobe – moje podsumowanie].Ze względu na duże zainteresowanie eksperymentem postanowiłam powiedzieć na jego temat jeszcze kilka rzeczy. Masz w planach zapanowanie nad zawartością szafy? Nie będę Cię przekonywać, że to jedyny słuszny sposób. Sama sprawdź.
Poniżej znajduje się klucz, który pomoże odpowiedzieć na tytułowe pytanie:
czy 5 piece wardrobe jest dla Ciebie?
Raczej nie: 1. NIE | 2. TAK | 3. TAK | 4. 0-7 | 5. ponad połowa | 6. jakością i dopasowaniem
Przyda Ci się: 1. TAK | 2. NIE | 3. NIE | 4. 8+ | 5. mniej niż połowa | 6. nietypowością i przystępną ceną
Jeśli komuś udało się zamknąć z wszystkimi odpowiedziami w części „raczej nie”, gratuluję, naucz mnie jak to robić! Jeżeli choć jedna z Twoich odpowiedzi znajduje się w części „przyda Ci się”, potraktuj to jako wskazówkę do spersonalizowania swojego półrocznego eksperymentu.
Personalizacja – wskazówki
-
Szukasz sposobu na utrzymanie szafy w ryzach?To pytanie sprawdza tylko, czy na pewno musisz czytać resztę ;) Nie szukasz? Marnujesz tu czas.
-
Czy uważasz, ze masz kontrolę nad swoją garderobą?Zdarza Ci się znaleźć w szafie krwiożerczego potwora, którego widzisz pierwszy raz na oczy? Nagle orientujesz się, że nie masz ani jednych oficjalnych spodni? Prawdopodobnie na liście znalazłaś jeszcze przynajmniej jedno pytanie, na które odpowiedź zawiera się w kluczu „przyda Ci się” . Zidentyfikowałaś wroga. To połowa sukcesu!Jeżeli podałaś odpowiedź twierdzącą, przejdź od razu do pytania czwartego i piątego.
-
Znasz kroje najlepiej pasujące do Twojej figury? Masz ulubione kolory i tkaniny?
Fajnie jest od czasu do czasu przetestować coś nowego, ale póki nie będziesz znała najbardziej pasujących do Twojej sylwetki krojów, cała zabawa w tworzenie idealnej szafy pójdzie na marne. To jak strzelanie do tarczy z zamkniętymi oczami. W uproszczeniu – otwórz oczy, nie strzelaj, za to popatrz w lustro i pomyśl o tym, co w sobie lubisz. Pokazuj to. Zawsze! Podkreślaj ulubionymi kolorami. Pal licho analizy kolorystyczne, one mogą być jedynie sugestią. [Mi ponoć pasuje fiolet. Nienawidzę nosić fioletu, jakiegokolwiek.] - Ile ubrań (nie licząc bazy) kupiłaś przez ostatnie pół roku?
-
Ile z nich po czasie okazało się być dobrym zakupem?Te dwa pytania pomogą wybrać odpowiednią liczbę. Wiem, przed piątką można czuć strach. Jeśli przez ostatnie pół roku kupiłaś więcej niż 20 ubrań (znów – nie licząc bazy), trudno Ci będzie ograniczyć się do pięciu. Nie mówię, że się nie uda, to zależy od Twojego charakteru. Pamiętaj, 5 to tylko propozycja. Możesz wyznaczyć sobie siedem, osiem albo piętnaście, jeśli to będzie dla Ciebie postęp. Ustal parę ulubieńców (z punktu trzeciego) i przez kolejne pół roku spróbuj nie kupować nic, co nie pasuje do schematu.A może odwrotnie, kupujesz niewiele ubrań i prawie wszystkie są strzałem w dziesiątkę? Prawdopodobnie zgromadziłaś już wszystko, czego potrzebujesz. Może na kolejne pół roku wyznaczysz sobie limit trzech rzeczy? Powiedzmy sobie szczerze – jesteś dobra w te klocki. Powinnaś się jakoś nagrodzić. Na przykład – możesz kupić wymarzoną rzecz, na którą zawsze szkoda Ci było pieniędzy. Zasługujesz na to.
-
Uogólniając, przy kupowaniu ubrań bardziej sugerujesz się jakością i dopasowaniem czy nietypowością i przystępną ceną?Jeśli wybrałaś odpowiedź drugą, prawdopodobnie wciąż intensywnie poszukujesz własnego stylu. Nie myśl tylko, że kupując dużo skrajnie różnych i tanich rzeczy oszczędzasz pieniądze. Poważnie, dużo taniej wyjdzie Ci wynotowanie na kartce swoich walorów i mankamentów, ulubionych kolorów i wzorów (patrz punkt trzeci). Więcej satysfakcji i pożytku przyniesie znalezienie wymarzonej sukienki niż kupienie trzech, o których wkrótce będziesz chciała zapomnieć. W tym przypadku gołąb na dachu jest lepszy niż byle wróbel w garści. Jeśli znasz już swoje mocne strony, szukaj ubrań idealnie dopasowanych do Twoich wymagań. Staraj się nie iść na kompromisy. Przy odrobinie wysiłku złapiesz gołębia!
Mój eksperyment
…opisałam na samym początku zabawy w 5 piece. I też nie było to ścisłe trzymanie się reguł. Ze względu na szycie. Powiedziałam sobie, że jeśli wpadnę na jakiś pomysł i będę chciała coś uszyć, mam to zrobić i nie przejmować się licznikiem. Bo który malarz nakłada sobie limit na malowanie? Żadyn! Ostatecznie wyszło spoko, bo w limicie zmieściłam się bez problemu. Dużo dało mi spięcie wynikające z myślenia „to jest TYLKO pięć”, notowanie pomysłów i szkicowanie ubrań. Dzięki temu dokładnie określiłam, czego potrzebuję. I nagle okazało się, że pięć to całkiem sporo.
Ach, i na koniec – jeśli już sobie coś postanowisz, trzymaj się tego najlepiej jak umiesz. Nawet jeśli ustaliłaś zbyt ostre limity, pamiętaj: to tylko pół roku, szybko zleci. Następnym razem wymyśl coś lżejszego. Jeżeli którykolwiek znajomy będzie drwił z Twoim postanowień nie wierząc w ich powodzenie – usuń jego numer telefonu, zablokuj go na fejsie, spal listy i wspólne zdjęcia. Po Co Ci taki znajomy?
Powodzenia!
J.