W końcu mogę podzielić się z Wami metamorfozą pierwszego pokoju w naszym mieszkaniu – salonu! Zapraszam Was na podróż po całym procesie myślowym: od pomysłu, przez projekt salonu aż po realizację!
Założyłam sobie, że do projektowania naszego małego salonu podejdę jak do ważnego szyciowego projektu – czyli bardzo metodycznie i analitycznie. Myślę, że wyszedł z tego sensowny i gotowy schemat, który możecie zastosować, gdy będziecie zmieniać Wasze wnętrza!
Po co właściwie zmieniać pokój, który ma cztery ściany i meble?
Trochę zazdroszczę tym, którzy zaczynają od pustego wnętrza. Nasz mały salon już jakiś kształt miał.
Jeszcze rok temu była tu sypialnia. Wynieśliśmy łóżko, a potem po prostu dokupiliśmy sofę. Nie ustalaliśmy żadnego motywu przewodniego, więc salon był trochę jak zarośnięty ogródek – nic nie grało, nie było określonego motywu przewodniego.
Żółte ściany nadawały całemu pokojowi ciepłej kolorystyki – kanapa wydawała się być zielonkawa, szarość witrynki też nie była szarością. Cała reszta salonu była prawie pusta – gołe ściany, zasłon brak.
Tak sobie myślę, że wiele osób może mieć podobną sytuację – pokój jest w użyciu, jest podstawowo wyposażony, więc właściwie po co coś zmieniać? Kolor ścian denerwuje, meble jakoś ze sobą nie grają, ale żeby to zmienić, trzeba by rozgrzebać pomieszczenie na tydzień i co chwila potykać się o drabinę.
Ja zbierałam się do tej metamorfozy przez *zbyt dużo* miesięcy. Ostateczną motywacją okazały się być trzymiesięczna przeprowadzka do Pragi i współpraca z Fabryką Farb i Lakierów Śnieżka, w której portfolio są takie marki jak Śnieżka, Magnat i Vidaron. Dzięki Pradze nabrałam dystansu, dosłownie! Postanowiliśmy wracać do Wrocławia na weekendy z konkretnym celem. Dzięki Śnieżce z kolei miałam konkretny termin realizacji.
Jeśli też tkwicie w takim pokojowym zawieszeniu, być może konkretny termin też będzie dla Was dobrą motywacją? Możecie ustalić na przykład, że kolejne przyjęcie urodzinowe urządzacie już w wyremontowanym wnętrzu. Możecie wyznaczyć datę, zaprosić gości i starać się, żeby do tej pory jak najwięcej było gotowe. Ja, gdyby nie Praga i Śnieżka, pewnie próbowałabym się motywować w ten sposób ;)
Projekt salonu
Luźne poszukiwania inspiracji
Wiedziałam, że jeśli chodzi o wystrój salonu, chcę pójść o krok dalej niż typowy, biało-szary pokój w mieszkaniu na Airbnb. Tym wnętrzem chciałam pokazać nasz styl życia i charakter, urządzić je trochę z żartem, a nie trzymać się najprostszych założeń.
Pierwsze inspiracje gromadziłam na tablicy “DOM” na Pintereście. Ten etap trwał parę tygodni. Niektóre pomysły już wtedy pojawiły się w mojej głowie, więc szłam złapanym tropem, przekopywałam internet, żeby określić, co faktycznie mi się podoba.
Ustalenie funkcjonalności pomieszczenia
Nasz salon spełnia dwie funkcje. To tutaj zazwyczaj pracuję, szyję i tworzę. Z drugiej strony – to tutaj odpoczywam na kanapie, oglądam seriale, gram w planszówki ze znajomymi. Wiedziałam, że chcę mieć wyraźny podział między strefą pracy i odpoczynku. Dlatego założyliśmy, że spróbujemy znaleźć jakiś sposób optycznego podzielenia pokoju, bez budowania ścian i zabierania światła.
Nie tylko obrazki: słowa klucze opisujące styl
Uwielbiam przeglądać wnętrza na Pinterescie i szukać inspiracji, ale zwykle podoba mi się tyle rzeczy, że tablica inspiracji jest totalnie przepełniona. Bardzo pomogło mi ustalenie haseł kluczowych! Hasła określają mniej więcej klimaty, w których oboje czujemy się dobrze. U nas zadziałały: nienachalna elegancja, polskość, starocie, naturalne niedoskonałości. To właśnie przez takie sito przechodziły potem inspiracje. Dzięki temu odpadły wszystkie zbyt nowe, zbyt nieskazitelne inspiracje.
Co chcieliśmy zachować…
Gdy zaczyna się od pustego, surowego pokoju, proces na pewno wygląda inaczej. My mieliśmy całkiem sporo rzeczy. Wiedzieliśmy, że poniemiecka podłoga zostaje, chcieliśmy też zachować uroczy piecyk. Poniemieckie drzwi były już wcześniej odmalowane i też nie zamieniłabym ich na żadne inne! Z mebli kluczowe były stół, kanapa i witryna – one też musiały zostać i ich wygląd musieliśmy wziąć pod uwagę przy dobieraniu innych akcesoriów.
… a co zmienić lub wprowadzić?
Chcieliśmy wprowadzić do pokoju ład jeśli chodzi o kolory. Bardzo zależało mi na pozbyciu się żółci ze ścian. Beż, który wpada w żółć, to odcień, który darzę chyba największą niechęcią z całej palety barw. Nasza sofa miała piękny, mocny kolor, ale w oceanie żółci zupełnie się gubiła. Szukaliśmy czegoś, co ją zbilansuje.
Oboje chcieliśmy, żeby to wnętrze nic nie udawało. Nie jestem french chic ani scandinavian hygge, tylko dziewczyną z Wrocławia. Tego Wrocławia, który jeszcze siedemdziesiąt lat temu był patchworkiem starych budynków i popiołu. Chcieliśmy zachować ducha tego miasta, z żartem, z połączeniem nowego i starego.
Trzecią kwestią było rozdzielenie pokoju na dwie strefy w taki sposób, żebym bez problemu po pracy mogła chować maszyny czy komputer i odpoczywać w tym samym miejscu.
Tablica stylu: dochodzimy do sedna!
Szukałam sedna stylu patrząc pod kątem mebli, które już mieliśmy, naszych założeń funkcjonalnych i haseł kluczowych. Te zdjęcia ściągnęłam sobie na komputer i w kolejnych procesach (wybór odcieni, grubości sztukaterii, mebli) patrzyłam już tylko na nie.
Inspiracje do projektu salonu z tego kolażu: delikatne sztukaterie w salonie, nieidealne ściany, ciemne sufity, podział stref pokoju, obłości, plakaty z serii “Polska”. Inne rzeczy możecie podejrzeć w mojej tablicy “dom” na Pintereście.
Zmiana pomysłów i inspiracji w konkretne założenia
Po tych etapach wszystkie nasze założenia mogliśmy już przenieść na konkretne zmiany:
- Nakleimy delikatną sztukaterię na ścianie – dzięki niej ściany nie będą obwieszone, a mimo tego przestaną wyglądać pusto. Będzie też ciut bardziej elegancko i klasycznie.
- Biel ścian – zdecydowaliśmy się na najbardziej neutralne tło, które uspokoi szaloną kanapę:)
- Chłodnoszary sufit w dobrze dobranym odcieniu. Oprócz tego, że szalenie mi się podoba, taki sufit ma też swoje zadanie: równoważy ciepłą podłogę i optycznie podnosi (tak, podnosi, nie obniża!) sufit.
- Kupimy niską szafkę, która da dodatkową przestrzeń na przechowywanie (maszyny, komputer itp), a postawiona w poprzek oddzieli optycznie strefy pokoju.
- Na jednej ze ścian zawisną plakaty Ryszarda Kai z serii Polska.
- Wypełnimy pokój paprotkami! Od paru miesięcy mam bzika na punkcie paprotek, bo to takie kundelki wśród roślin! Są takie zwykłe, drobne i bezpretensjonalne:)
Projekt salonu – paleta kolorów!
Paletę kolorów zdominowały odcienie, które były już we wnętrzu: jasne drewno podłogi, szarości mebli, drzwi i piecyka, kolor rajskiej wody (sofa). Jeśli chodzi o ściany, postawiliśmy na najbielszą biel – odcień C45 Biały z palety Magnat Ceramic. Ta farba jest odporna na zabrudzenia, więc mogę po prostu zmyć z niej błoto wilgotną ściereczką (patrzę na Ciebie, Czosnek!).
Na sufit wybraliśmy odcień S 3502-B, średnią szarość skręcającą w okolice chłodu. To mój ulubiony ubraniowy szary, który we wnętrzach też okazał się strzałem w 10! Jeśli tak jak ja jesteście wybredni kolorystycznie, to mam dobrą wiadomość – z lateksowej bazy Śnieżki da się stworzyć jakieś dwa tysiące odcieni z palety NCS.
Dokładny projekt najbardziej wymagającej zmiany – sztukateria i szary sufit
Z tych niepozornych listewek da się zrobić cuda: ramy na całe ściany, pionowe prostokąty, poziome prostokąty, lamperie… Jest jednak pewien detal – sztukaterie wprowadzają do pokoju nowe linie i proporcje. Dlatego nie zliczę, ile razy szkicowałam sobie ściany na kartkach wymyślając różna rodzaje podziałów, póki nie doszłam do etapu, w którym wszystko grało z wysokością drzwi i okna. Szymon na bieżąco sprawdzał te pomysły robiąc wizualizacje pokoju.
Projekt salonu na wizualizacjach – bardzo przydatna rzecz! Zobaczcie sobie pokaz slajdów – od razu widać, jak niektóre proporcje w ogóle nie mają sensu!
Ostatecznie stanęło na tym, że robimy:
- cienki długi prostokąt na każdej ścianie pod sufitem,
- trzy cienkie prostokąty na jednej ze ścian, które sprawią, że ściana bez zbędnych bibelotów nie będzie wyglądać pusto,
- listwę między ścianą a sufitem
- prostokąt na suficie, który będzie oddzielać biel od szarości.
Sztukateria i szary sufit – działamy!
Największym wyzwaniem projektu salonu była przemiana ścian i sufitu. Szymon, czyli druga połowa mojego mózgu, rozrysował ołówkiem projekt na ścianie, wyciął i położył wszystkie sztukaterie.
Tak tak, wiem – na tym etapie salon wyglądał jak sala weselna z koszmaru panny młodej, jakby ktoś zainspirował się kolorami elkerki. Nic nie mam do eklerek, ale masy jajeczne z bitą śmietaną we wnętrzach to nie to!
Malowaliśmy już wspólnie i tutaj mała dygresja – postanowiliśmy malować pędzlem. Po co? Bo to widać! Oboje uwielbiamy doszukiwać się detali, które sprawiają, że stare domy wyglądają na stare, a nowe domy stylizowane na stare… no, czegoś im brakuje.
Jednym z tych detali jest właśnie malowanie pędzlem, dzięki któremu pod światło na ścianie widać pionowe mazy. Farba Magnat Ceramic świetnie się tu spisała, bo jest gęsta – wystarczyło, że nałożyliśmy jedną warstwę pędzlem, a kolejne wałkiem – efekt i tak jest widoczny. Największej precyzji wymagał szary sufit – to już były milimetrowe dokładności, a jeśli ktoś (czyt. ja) nie ma wprawy w naklejaniu taśmy malarskiej, wszelkie odchyły musi potem malować ręcznie! Wdech, wydech i jakoś poszło:
Aranżacja salonu – efekt końcowy
Witam w naszym salonie! Zacznijmy od kąta wypoczynkowego…
To część pokoju najbardziej oddalona od okna. Założenia były takie, że miało być tu czysto, bo sofa sama w sobie jest mocna wizualnie. Swoją drogą ta sofa jest rewelacyjna, bo dzięki nóżkom wygląda lekko, a mimo tego jest rozkładana, da się na niej spać i ma pojemnik na pościel!
Stolik kawowo-planszówkowy odratowaliśmy z piwnicy sąsiada. Zeszlifowaliśmy oryginalny lakier i powoskowaliśmy blat. Wosk okazał się uszkadzać od ciepła i bardzo mi się to podoba – to taka moja wersja wabi-sabi ;)
Na ścianie wylądowały czadowe plakaty Ryszarda Kai z serii Polska! Wybór padł na moją ulubioną Śnieżkę, śledziową Polskę i nasze wrocławskie Nadodrze:
Sofa – Bonami, Lampa stojąca – IKEA, Plakaty – Galeria Plakatu, paprotki – OBI i od babci, stolik kawowy – staroć.
Naprzeciwko kanapy znajduje się nasza mała koza – jako że piecyk ma już charakter głównie ozdobny, stoi na nim paprotka od mojej babci. Koza dostała też “swój prostokąt” ze sztukaterii.
Pokój zgodnie z planem rozdziela szafka – da się taką znaleźć pod hasłem “szafka RTV”. Stoją na niej paprotki, a w środku jest miejsce na moje maszyny do szycia. To małe niepozorne coś jest naprawdę pojemne!
Szafka – Modai z BRW
Dobra, przechodzimy na stronę numer dwa!
Mamy tutaj dwa stoły – przy tym dużym zazwyczaj pracuję. Drugi to stolik pod drukarkę. Duży stół upolowaliśmy na allegro, mały jest z wrocławskiej giełdy staroci. Krzesła z kolei uratowałam z pojemnika na odpady wielkogabarytowe!
Turkusowe krzesło upolowałam na Yestersen. Na zdjęciach stoi pod ścianą, ale gdy mamy gości, używamy go przy stoliku kawowym. Witrynka to model Liatorp z IKEI – w środku trzymamy książki, dokumenty i mój kolorowy zestaw porcelany.
Teraz zwróćmy jeszcze oczy w górę!
Mój cudny, idealnie szary sufit! Bardzo się cieszę, że zdecydowaliśmy się na tę zmianę, mimo że większość osób odradzała nam takie eksperymenty! Sufit wcale nie pomniejsza pokoju, przeciwnie – mam wrażenie, że daje efekt głębi. Wszelkie światła padające przez okno pięknie się na nim odbijają. Sufit świetnie zbalansował ciepło podłogi i dopełnił pokój.
To tylko pierwszy etap…
Ze wszystkich zmian jestem bardzo zadowolona! Sztukaterie i szary sufit nadały wnętrzu charakteru. Szafka podzieliła pokój. Plakaty sprawiły, że jest tu bardziej swojsko. Dzięki ścianom i sztukateriom czuję się tu jak księżniczka, a gdy przebiorę się w dresy, no cóż… wciąż będę pasować do plakatu “Nadodrze”:D Czyli wszystkie cele zostały osiągnięte!
To nie znaczy jednak, że to koniec dekorowania wnętrza. Pisałam już, że nie wierzę w to, że wnętrze może być kiedykolwiek urządzone. Nasz salon ma teraz świetną bazę, ale moje idealnie obłe lustro nad kanapę na pewno czeka na jakiejś giełdzie staroci. Cały czas szukam lamp sufitowych, które będą dobrze grać z szarością. Marzy mi się też szafka na dokumenty i akcesoria do drukarki, ale mniejsze meble do salonu bez przeszkleń w szarym kolorze wydają się nie istnieć!
Chyba nieźle wyszło, co?
Partnerem wpisu jest Fabryka Farb i Lakierów Śnieżka, w której portfolio są takie marki jak Śnieżka, Magnat i Vidaron.
Marzysz o szyciu dla domu, ale nie wiesz, jak się za to zabrać? Sprawdź tego ebooka i zacznij szyj bez zniechęceń i frustracji!