Cześć! Stęskniłam się za Wami, wiecie? Dziś pokażę Wam coś super. Ziszczenie snów każdego domorosłego fotografa-majsterkowicza. Lampę pierścieniową. Do zdjęć. Tak zwany ring light. Zrobiony w garażu całkowicie samodzielnie [no prawie, with a little help of my friends, jak śpiewają najbardziej popularne żuczki świata].
Słowem wstępu powiem jeszcze, że rok temu za kabelki bym się nie zabrała. Bo to prąd, a ja prądu nie rozumiem. Bo kopnie, bo coś tam. [Cokolwiek, byleby nie.] A prawda jest taka, że przeplatanie i montowanie kabelków jest fajniejsze od haftowania i właściwie schematy są te same. Tu przełożyć, tu pociągnąć, tu zawiązać i działa. Tylko roboty mniej.
ring light, lampa pierścieniowa, oświetlenie fotograficzne, DIY, instrukcja, blog

Będą potrzebne: felga rowerowa, gniazda do żarówki, 2 kawałki (ok 3 m) kabla jednożyłowego, 3m kabla trójżyłowego, koszulka termokurczliwa, wtyczka, złącze do kabli. Przydadzą się też: papier ścierny, wkrętarka, taśma izolacyjna, obcinaki do drutu.

Wszystko fajnie, ale jak to znaleźć? Po pierwsze, jeśli sam nie orientujesz się w kabelkowych sprawach, najlepiej znajdź sobie kogoś do pomocy. Wujka/chłopaka/kuzyna/kolegę… ciocia też może być. Wybierz się na skup złomu, tam na pewno znajdziesz felgę rowerową (za ~10zł). Już z towarzyszem pojedź do sklepu typu Castorama po kable, koszulki termokurczliwe, wtyczkę i gniazda na żarówki.
Ostatecznie dobrym wujkiem mogę być ja.
Z koła od roweru ściągamy oponę i gumę (1). Wykręcamy szprychy (2,3). Felga prawdopodobnie jest brudna i brzydka, więc wypada wyczyścić ją szlifując papierem ściernym. Jako że tak przygotowana obręcz lampy ma już otwory, musimy jedynie rozplanować położenie żarówek i mocowania, następnie wkręcić gniazda żarówek od wewnętrznej strony (4).
Teraz czas na kabelki. Należy je wmontować jak na poniższym zdjęciu. Ja dodatkowo użyłam koszulek termokurczliwych w miejscu, gdzie dwa kabelki wchodzą do gniazda na żarówkę i tam, gdzie przechodzą przez otwory w feldze. Tak dla pewności, izolacji nigdy za wiele ;)
Ostatecznie wygląda to tak:

Tak jak to w różnych sytuacjach bywa, lampę należy zabezpieczyć. W tym przypadku mówię o uziemieniu. Nie wiadomo, czy jaki pierun nie trafi w aluminiową obręcz, dlatego przydałoby się podłączyć jeden kabelek bezpośrednio do niej:

I tak po każdej stronie pociągnęliśmy jeden czarny i jeden złoty przewód. Do ramy podłączyliśmy jeszcze jeden kabelek. Teraz znów czarny do czarnego, złoty do złotego i razem z uziemiającym pakujemy do złącza. Budowa wtyczki jest prostsza od cepa, tam montujemy wszystkie trzy żyły dużego kabla, pamiętając tylko, by uziemiający (u mnie żółty) był na środku.
Teraz możesz już wkręcić żarówki i cieszyć się estradowym oświetleniem.
ring light, lampa pierścieniowa, oświetlenie fotograficzne, DIY, instrukcja, blog
Jak się zapewne domyślacie, to jeszcze nie koniec. Planuję testować różne rodzaje oświetlenia. Na pewno powiem Wam, co ostatecznie wybrałam. Wtedy dostaniecie też przykładowe zdjęcia zrobione z pomocą mojego nowego pięknego lampiątka!  
Miłego dnia,
J.