Rezygnacja z Facebooka jest jednym z pomysłów, które przychodzą w jakimś przełomowym momencie w życiu, zaraz obok “zaczynam dietę” czy “od dziś ćwiczę”. W tej jednej chwili czujemy, że serio możemy to zrobić: zamiast przeciągać drzemkę – ćwiczyć i gotować zdrowe śniadania, zamiast wieczornego przeglądania fejsa – mieć czas na czułe głaskanie kota. To pewnie jest wykonalne, ale zaraz powiem Wam, czemu u mnie usuwanie Facebooka skończyło się na… pomyśle.
Jeśli rozważasz na poważnie rozważasz usunięcie Facebooka, znajdziesz tu podsumowanie plusów i minusów tego portalu. Opowiem o tym, skąd u mnie wziął się ten pomysł, a na końcu podam kilka przydatnych sposobów, które pomogą wyeliminować nadmiar fejsa z życia!
Usuwanie Facebooka w moim przypadku było jednym wielkim falstartem – to pomysł, który od początku był skazany na niepowodzenie. Ale od początku…
Skąd pomysł na usuwanie Facebooka, czyli wszystko zaczyna się od impulsu.
U mnie impulsem był wyjazd na Islandię. Wypad okazał się być trochę inny niż w moich założeniach – miałam działać aktywnie, robić tony zdjęć, biegać po pięknym terenie i podziwiać przyrodę. Z tych trzech punktów zgodnie z planem wyszło tylko podziwianie. Zamiast spełniać się jako aktywny turysta, wyciszyłam się, odpoczęłam i robiłam naprawdę niewiele zdjęć.
Spokój, brak obowiązków, odcięcie od rzeczywistości – to wszystko stworzyło naprawdę świetną, refleksyjną atmosferę, w której postanowiłam, że spróbuję jeszcze bardziej odciąć się od szumu informacyjnego. Jeszcze bardziej, bo już teraz nie oglądam telewizji, nie słucham wiadomości w radiu, prawie nie czytam gazet. Cały mój szum ogranicza się więc do internetu.
W takich właśnie warunkach postanowiłam, że usuwam fejsa!
Usuwanie Facebooka – decyzja na podstawie listy plusów i minusów.
W planie miałam usunięcie Facebooka blogowego i konta prywatnego. Przez kolejny miesiąc ta myśl dojrzewała, aż w końcu pewnego wieczora zrobiłam listę plusów i minusów, która miała pomóc mi ostatecznie podjąć decyzję. Lista wyglądała tak:
Plusy – konto prywatne | Minusy – konto prywatne |
+ Dostęp do grupowych konwersacji (studia, praca)
+ Dostęp do informacji o wydarzeniach (na przykład spotkania podróżnicze) + Możliwość łatwego kontaktu ze znajomymi, z którymi z powodu odległości nie da się spotkać na żywo |
– Spam informacyjny (Raczej nie chodzi o tablicę – nawyku scrollowania nie mam. Tu mówię bardziej o powiadomieniach, zaproszeniach, bezsensownych rozmowach.)
– Przeprowadzanie rozmów, które można by było przeprowadzić podczas prawdziwego spotkania – Nawyk sprawdzania messengera (komórka) – Ogólne znudzenie portalem i poczucie, że bardzo mało wnosi do mojego życia (w przeciwieństwie do np. Instagrama, którego traktuję jako źródło estetycznych doznań) |
Plusy – fanpage bloga | Minusy – fanpage bloga |
+ Bezpośredni kontakt z czytelnikami
+ Możliwość prostego dotarcia do stałych (i nowych) odbiorców |
– Brak pomysłu na treści, które mają się tam pojawiać – wrażenie, że sama generuję szum innym
– Treści mogą się łatwo zgubić i moją być czytane pobieżnie – Fakt, że wolę inne sposoby kontaktu (newsletter i Instagram) – Fakt, że chciałabym ograniczyć użycie social mediów do minimum, a z wszystkich dostępnych opcji najbardziej lubię formę zdjęcie + opis (znów – do tego służy mi Instagram)
|
Jeśli planujesz usunąć Facebooka, proponuję Ci zrobić własne podsumowanie – pewnie irytują Cię inne rzeczy, prawdopodobnie też widzisz inne zalety portalu.
Jak widać, minusów znalazło się znacznie więcej. Czysta kalkulacja pokazała, że więcej na fejsie tracę niż zyskuję. Nie myśląc wiele więcej, postanowiłam – usuwam Facebooka! (Od razu napiszę, że to nie jest zbyt dobry sposób rozwiązywania problemów, bo skoro portal ma plusy, może wystarczyłoby powalczyć z minusami? To jest myśl, która nie przyszła mi do głowy wtedy. I którą musieli uświadomić mi inni:))
Klamka zapadła.
Następnego dnia ogłosiłam podjętą decyzję… a jakżeby inaczej, na Facebooku. Napisałam coś o plusach, minusach serwisu i o tym, że chcę wciąż trzymać kontakt z ludźmi. W tym miejscu podałam swojego maila i poprosiłam znajomych o podesłanie tego samego, żebyśmy mogli wciąż trzymać kontakt.
Po pierwsze, swój mail lub telefon wysłały mi… trzy osoby. Po drugie, jakieś dwadzieścia napisało do mnie wiadomość zaczynającą się od “co Ty właściwie wyprawiasz?!”.
Dlaczego więc nie usunęłam konta?
– A przynajmniej nie usunęłam go teraz? –
- Ludzie nie są na to gotowi. Chodzi o znajomych, którzy nawykli kontaktować się czy informować o wydarzeniach przez Facebooka. Którzy bardzo licznie próbowali mi wybić ten pomysł z głowy. Chodzi też o czytelników bloga, którzy właśnie przez fejsa dowiadują się o nowych wpisach czy o tym, co u mnie.
Trudno jest wykręcić się z czegoś, czego używało się przez ostatnie dziesięć lat. Gdy ktoś przez tyle. To tak jak z przeprowadzką czy zmianą numeru telefonu – wszyscy przywykli, że znajdą Cię pod Twoim adresem i pod konkretnym numerem telefonu, a Ciebie nagle tam nie ma! - Po czasie bardzo nierozsądne wydaje mi się namawianie czytelników do zmiany medium. Chciałam przekierować ich na newslettera, żeby wysyłać jeden, konkretny, skupiający uwagę komunikat. Ale skoro czytelnicy są obecni na Facebooku i jest im tam wygodnie, zamknięcie fanpejdża byłoby strzałem w kolano. Sami zalajkowali tę stronę i w każdej chwili mogą ją odlajkować, więc raczej nie traktują postów jako szumu informacyjnego. Nauczka: nie próbuj zmieniać nawyków ludzi – daj im kilka opcji i niech sami zdecydują, co jest dla nich lepsze.
- I najważniejsze: udało mi się wyeliminować wielką część minusów. Dzięki temu mogę korzystać tylko z plusów fejsa i to medium przestało być dla mnie ciężarem. Zaraz pokażę Wam, jak to zrobiłam!
3 proste kroki, które możesz podjąć, zanim usuniesz Facebooka
(lub też kroki, które możesz podjąć ZAMIAST usuwania Facebooka)
Możesz wypróbować je oddzielnie, jeśli naraz wydają Ci się być zbyt radykalne. Widzę dwie opcje: albo wyeliminują wszystkie wady Facebooka, które Cię gryzą, albo pomogą Ci zdecydować o usunięciu konta. Tak czy inaczej – warto przejść przez ten etap!
- Zainstaluj dodatki blokujące tablicę na Facebooku, dzięki czemu nie będziesz widzieć żadnych newsów, a będziesz mieć dostęp do powiadomień, wydarzeń i wiadomości (pisałam o tym we wpisie o spokoju online).
W wersji mniej radykalnej: zrobić porządny przegląd stron, które lubisz. I przestać obserwować znajomych, których postów nie chcesz widzieć na tablicy. - Zablokuj możliwość pisania wiadomości z osobami, z którymi pisze się zbyt często (a można przecież spotkać na żywo!). Jak to zrobić? W wersji na komputer otworzyć okienko wiadomości, kliknąć w zębatkę (options) i zaznaczyć “block messages/zablokuj wiadomości”. W razie czego można to cofnąć!
W wersji mniej radykalnej: wyłączyć powiadomienia z niektórych konwersacji. Da się to zrobić z poziomu messengera. Można wybrać opcję na określoną liczbę godzin lub na zawsze (do cofnięcia). - Odinstaluj Facebooka i Messengera z telefonu (jeśli masz te aplikacje).
W wersji mniej radykalnej: wyłączyć powiadomienia z aplikacji, żeby nie rozpraszały Cię, gdy pracujesz. Od siebie polecę chowanie telefonu za ekranem, gdy pracuje się na laptopie czy komputerze stacjonarnym.
Ja wprowadzałam te kroki oddzielnie. Posłużyły mi raczej jako terapia niż jako rozwiązanie na stałe. Na przykład – półtora roku temu zainstalowałam blokadę tablicy na FB i dzięki temu nie mam już nawyku bezmyślnego przewijania. W tej chwili mam też już Messengera na telefonie (aplikacji Facebooka nie), ale wyciszyłam niektóre konwersacje i wyłączyłam większość irytujących powiadomień. Podejrzewam, że jeszcze wielokrotnie zafunduję sobie “fejsowy detoks” i będę wracać do tych metod.
Co z tym fejsem?
Każde medium to narzędzie, jak młotek – możesz przy jego pomocy stworzyć idealnie równą galerię z ramek albo zmiażdżyć sobie palca.
Czyli z każdego medium społecznościowego można korzystać z głową lub pluć sobie w brodę, że w ogóle się tam zarejestrowało.
Nie chcę, żeby ktokolwiek wyciągnął z tego tekstu wniosek, że usuwanie Facebooka jest złym ruchem. Myślę, że usunięcie konta daje ogromny spokój i będzie kojące dla bardzo wielu osób! Po prostu w moim przypadku okazało się, że zamiast blokować dostęp do plusów, łatwiej jest usunąć minusy. Ujarzmić gada!
Piszę o tym wszystkich trochę po to, żeby więcej osób zastanowiło się nad celem posiadania mediów społecznościowych, a trochę po to, żeby przyznać się do błędu i pokazać, że internetowy ascetyzm nie jest dla wszystkich. Dla mnie nie jest, ale być może jest dla Ciebie?
A jak jest u Was z podejściem do social mediów? Myślicie, że dobrze zrobiłam zostając na fejsie?
- Odwiedź instagram, jeśli chcesz otrzymywać dawkę pozytywnej energii.
- Przejrzyj kanał na youtubie, jeśli lubisz słuchać i oglądać.
- Informacje o nowościach są publikowane na facebooku i bloglovin.