Święta tuż tuż, wypadało więc zabrać się za stworzenie odpowiedniego nastroju. Jeszcze przed pieczeniem pierniczków i robieniem dżemu ze skórek pomarańczy zabrałam się za ozdoby. Dokładnie te, które widzicie powyżej. Jak zwykle jest natura i oszczędność formy, jak niezwykle żółto-złote akcenty. W końcu pora roku zobowiązuje! Czytajcie uważnie, zwolennicy naturalnych zamienników. Pokażę Wam, jak zrobić takie cudeńka. A musicie wiedzieć, że jest to bardzo proste. I zajmie maksymalnie pół godziny!
Niestety, ten projekt mogą wykonać tylko osoby z grup ludzi, którzy:
a. mieszkają nad morzem
b. mają kasztanowca pod domem/w drodze do pracy/szkoły/uczelni
c. nałogowo zbierają rzeczy ładne.
Do tej ostatniej zaliczam się ja.
Czego potrzebujesz?
Oprócz morskich drewienek* i kasztanów przydadzą się: złoty flamaster permanentny lub bejca, wiertarka, dratwa, nożyczki.
Wykonanie
W oczyszczonych i suchych drewienkach wiercimy mały otwór. Malujemy w wybrany wzór złotym, kryjącym flamastrem. Mi najbardziej przypadła do gustu wersja w grochy, ale kilka drewienek zamalowałam w inny sposób. Żeby zbyt dużo pstrokacizny nie było.
Drewienka nawlekamy na sznurek i tyle jeśli chodzi o nakład pracy. Albo i brak nakładu ;)
Zastosowanie
Dowolne, oczywiście! Takie ozdoby będą świetnie wyglądać na choince pośród białych i złotych bombek. Kasztany i drewienka bez otworków można wykorzystać do robienia stroików. Swoje ozdoby powiesiłam na zasłonie razem ze świerkowymi gałązkami. Oprócz tego, że jest ładnie, czuć delikatny zapach świerku. Nie wiem jak Wy, ale ja nie uznaję sztucznych drzewek. Nawet jeśli nie macie miejsca na prawdziwą choinkę, postarajcie się chociaż o żywe akcenty. To zupełnie inny świat, zwłaszcza dla nosa ;)
Tak wygląda mój kawałek pracowni:
Jak Wam się podoba? Co zagości u Was w tym roku?
Nawet jeśli w tym roku nie uda Wam się zebrać materiałów, pamiętajcie o tym pomyśle przy następnej wizycie nad morzem ;)
* Wdzięcznie brzmiące słówko driftwood nie ma ładnego tłumaczenia. Szukałam, nie znalazłam. Jakieś pomysły?