spaghetti top, ramiączka spaghetti, rilke

 

Gdyby na początku mojej szyciowej przygody ktoś powiedział mi, że będę szyć topy, parsknęłabym śmiechem głośniej niż Kasia Pakosińska. Albo spytałabym, czy to nie było przejęzyczenie.

A jednak. Co się zmieniło? Chyba stałam się bardziej wybredna. Z moich obserwacji wynika, że projektanci wbili sobie do głowy dwa hasła. Pierwsze – im większy wybór tym gorzej. Czyli zwykłe topy faktycznie są, ale jest ich mało i albo są z brzydkiego materiału, albo dekolt za duży, albo ramiączka wcale nie takie filigranowe. Drugie hasło – im prościej tym drożej. Za brak cekinów, falbanek i kolorowych nitek trzeba słono płacić. Bo musicie wiedzieć, że w końcu idealny top znalazłam. Kosztował 235$ <przelicza na metry czystego jedwabiu>… To ja już wolę szyć!
spaghetti top, ramiączka spaghetti, rilke
Jest takie ładne powiedzenie, żeby zawsze patrzeć na jasną stronę sytuacji. A i tym razem po tej jasnej stronie stała maszyna. Domyślacie się, co było dalej?
Jestem bardzo dumna z ramiączek, były najbardziej wymagającą częścią projektu. Spędziłam ładnych parę godzin na eksperymentach i mam już sposób na najcieńsze ramiączka świata. Sposób jest co prawda tajnie strzeżony, ale jeśli napiszecie, że chcecie go poznać, to zmięknie mi serduszko i opiszę go na blogu. ;)
spaghetti top, ramiączka spaghetti, rilke
Top – właśnie uszyłam, spodnie – szyłam kiedyś, sweter – sh, stanik – Rilke.
Podobnych topów mam w planie uszyć jeszcze parę w różnych kolorach. Tak jakoś wyszło, że przeprowadzając eksperyment z 5 piece wardrobe [zobacz: opis i podsumowanie] zupełnie nie myślałam o tej części garderoby.
Pees: Jesteście w stanie polecić sklep internetowy, który wysyła próbki tkanin i ma na stanie gładkie jedwabie (ewentualnie mieszanki) w kolorach biel/szary/karmel?