Właściwie nie wiem, co mam napisać. Jestem zachwycona. Bo wzór wyszedł jak chciałam, bo białe po kilku praniach jest białe, bo szyło się świetnie (serio, życzę Wam, żeby zawsze szyło Wam się tak dobrze jak mi z tej satyny bawełnianej). Bo leży jak miało. Bo przewiewne i bo na wiosnę. Bo to pierwsze stuprocentowo moje ubranie. Bo to wspaniały początek i wiem, że będzie jeszcze lepiej. Uparłam się, że próbek Wam już więcej nie pokażę, że ma być widać efekt. I oto jest – moja kwietniowo-deszczowa bluzka. Zapraszam do oglądania!
(Możecie bez bólu oczy patrzeć dalej, reszta zdjęć już nie jest taka prześwietlona;) Macie jakieś patenty na dobre zdjęcia białych ciuchów?)
Poniżej trochę tkaninoszyciowych detali. Dół szyty z odwrotnej strony materiału, kropelki ładnie przebijają pod światło.
Wykrój: improwizowany (czyli wrzuć do kociołka najprostszy wykrój na górę sukienki, usuń zaszewki i zwężenia, zamieszaj. Gotowe!)
Tkanina: mój projekt, drukowana w Cottonbee
Jeśli mam się jakoś tłumaczyć, z tego co zrobiłam, niech będzie, że to moja interpretacja bieli. Prosto, na wiosennie, na wesoło. Na “chyba właśnie malowałaś ściany”;) Sama nie wiem, czy zakwalifikować tę bluzkę jako eksperyment czy jako element bazy szafy (dla przypomnienia, staram się usystematyzować garderobę w ten sposób – link). Zobaczymy, jak będzie z noszeniem w jeszcze cieplejsze dni.
Na koniec mała uwaga co do materiału (bo jestem pewna, że część z Was przymierza się do zamawiania z CottonBee, prawda?!). Jak już mówiłam, ogólnie szyje się super. Ta satyna ma bardzo ciasny splot trzeba jedynie uważać, by nie zrobić dziur szpilkami. Nie jestem w tym za bardzo zorientowana – może, analogicznie do igieł, istnieje takie coś jak “szpilki do dzianin”, ale wystarczy odrobina delikatności.
Miłego dnia Wam życzę! Korzystajcie z ładnej pogody, póki jeszcze jest ładna;)
J.
Follow this blog on bloglovin