Pasek do aparatu to kolejny projekt, do którego przymierzałam się zbyt długo. Nawet nie powiem, ile czasu pocięte płótno leżało w szafce. W każdym razie od dawna marzył mi się pasek inny niż czarny z nazwą firmy, który dostaje się do kompletu z aparatem. Chciałam pójść w naturalne materiały, bardziej organiczny wygląd (No, zwał jak zwał. Wiecie, o co chodzi). W końcu się udało. Teraz mogę podzielić się z właścicielami lustrzanek instrukcją wykonania własnego paska. Jestem podekscytowana!

fotograficzne DIY, pasek do aparatu, tutorial, organiczny wygląd, płótno, skóra, porządne mocowanie, blog, joulenka
Tak, powyższe zdjęcie jest zupełnie dla picu. Ten aparat mocuje się zupełnie inaczej, ale nie mam w domu dziesięciu lustrzanek, którym mogłabym robić zdjęcia;)

Czego potrzebujemy? Płótno, cordura (lub inny wytrzymały materiał), skóra, pasek nośny, przelotka. Przydałoby się mieć też: matę do cięcia i nożyk/nożyczki, nitkę w dopasowanym kolorze, maszynę do szycia, spinacze, oryginalny pasek.

Wykonanie: Mierzymy długość a i szerokość b oryginalnego paska. Wymiary przenosimy na cordurę. Na płótno przerysowujemy prostokąt o szerokości 2a + zapas na szwy (powiedzmy 2a +2cm) i długości b. Wycinamy. Przerysowujemy łączenie mocowania i prostokąt, który jest w połowie paska, na szyi (te elementy, który u mnie są wykonany ze skóry, a w fabrycznym pasku prawdopodobnie z gumy), wycinamy ze skóry.
Zszywamy dłuższe boki prostokąta z płótna, obracamy na prawą stronę. Zaprasowujemy tak, by mieć szew pośrodku jednej strony paska (patrz zdjęcie niżej). W powstały rękaw wkładamy prostokąt z cordury – to jest wzmocnienie, takiego paska nikt nam łatwo nie przetnie. Na środku strony ze szwem przyszywamy prostokąt ze skóry, może być zygzakiem. Na końcach wszywamy taśmy nośne odpowiedniej długości, których brzegi wcześniej zabezpieczyliśmy przed pruciem rozgrzewając nad świeczką. (Znacie ten myk, nie? Po takim zabiegu syntetyczne tasiemki i paski nadtapiają się i nie strzępią.)

Skórzaną końcówkę paska przytrzymujemy spinaczami/wsuwkami w odpowiednim miejscu. Mała uwaga dotycząca szycia tego elementu: w maszynie warto zmniejszyć nacisk stopki, żeby nie przesuwała za bardzo górnej części. Pod dolną można podłożyć cienki papier, żeby ząbki przesuwające materiał nie porysowały delikatnej skóry. Przyszywamy skórzane części do płótna tak jak w oryginalnym pasku, czyli naokoło 1-2mm od brzegu oraz trzy wybrane przekątne.
Nawiasem mówiąc – nie znalazłam w internecie żadnej instrukcji, która pokazuje, jak zrobić porządne mocowanie zbliżone do standardowego. Nie wiem, dlaczego wszyscy porywają się na ciężkie, metalowe klamerki (lub mało wytrzymałe plastikowe odpowiedniki) i kółeczka od breloczków. A przecież tu nie ma żadnej filozofii – wystarczy wybrać się do najbliższej pasmanterii z aparatem i oryginalnym paskiem. “Dzień dobry, czy ma Pani… takie coś?”  Tak było w moim przypadku;) Miła Pani mnie oświeciła – to coś nazywa się taśma nośna i przelotka. Pamiętajcie, by sprawdzić dokładnie szerokość taśmy, najlepiej na miejscu spróbować zamocować ją w aparacie.

Wygląda na to, że robota za nami! Teraz potrzeba jedynie, za pomocą przelotek, zamocować pasek do aparatu… No, chyba że tak ja lubicie bawić się i kombinować;) Ja na swoim pasku namalowałam jeszcze bratka (tak, dobrze widzicie, w sumie powstały dwie sztuki. Ten w róże idzie do Mary). Detale moich prac obejrzycie poniżej i powyżej.

I jak Wam się podoba? Teraz bierzcie się do roboty i szyjcie własne paski! 
Co powiecie na serię fotograficznych DIY? Mam już cztery kolejne pomysły, będzie się działo. Podpowiem, że w kolejnych projektach będzie mniej szycia, będą bardziej przydatne do samego fotografowania. Zapowiadam też zróżnicowaną trudność – niektóre DIY są na piętnaście minut roboty, inne na dwa popołudnia. Mam nadzieję, że każdy znajdzie coś przydatnego dla siebie;) Tych, którzy chcą pozostać w na bieżąco, zapraszam na bloglovin.
Miłego dnia, J.