Miękkość, puszystość i kieszenie – to połączenie niemal idealne.
Minky to jeden z tych materiałów, na które chorowałam bardzo długo. Widzicie te małe, kudłate różyczki? Tu macie zbliżenie. One sprawiają, że minky ustawiło się wysoko w moim rankingu najbardziej kobiecych materiałów. Mimo tego, że to polar. I szyje się z niego kocyki dla dzieci.
Właśnie, polar, czyli 100% poliester. Dlaczego wybrałam taki materiał w czasach #bio #green #eko ? Staram się nie dać zwariować. Każdy mój wybór to próba odnalezienia balansu między jakością, ceną i oczywiście wyglądem. Minky ma certyfikaty bezpieczeństwa dla dziecka, czyli jest nietoksyczne. Wersja w róże powala wyglądem i miękkością. Przy tych wszystkich zaletach na skład mogę przymknąć oko. Odbiłam to sobie wszywając podszewkę z bawełnianej satyny.
Poza tym hej, mogę mieć świadomość, że idę na imprezę w POLARZE i nikt tego nie zauważy! (Wiecie, wszystkie dziewczyny naokoło chodzą w krępujących ruchy marynarkach, albo już je zdjęły i świecą przybrokatowaną golizną. A ja siedzę w wygodnym, rozciągliwym polarze. Badum tsss. )
Ze spraw technicznych – jeśli zamierzasz kroić minky, lepiej zrób to na łatwej do odkurzenia powierzchni. Polarowy puszek będzie wszędzie (tu jest wersja light). Minky sprowadzałam z Chin, możesz szukać pod hasłem “minky rosette” albo “minky rosebud”. Ponoć gdzieś w Krakowie da się je znaleźć stacjonarnie.
Miłego dnia!
J.